Ciekawostka w świdnickim lesie

sobota/niedziela
8/9 czerwca 2019 r. 
Trasa: Zielona Góra – (Ochla) – Świdnica – Wilkanowo – Zielona Góra
dystans: 16,4 km / 22,1 km 

Tak właściwie to mogłaby to być mini wyprawa z noclegiem.
W sobotę po południu zaczęliśmy zbierać się z chłopakami na wyjazd do Świdnicy. Mamy swoją ulubioną drogę, a nawet dwie i zawsze jeździmy w pętlę. Do Świdnicy jechaliśmy przez Ochlę i wjeżdżamy do lasu przed skansenem, w ulicę Ochla – św. Huberta. Po drodze pomagaliśmy kolarzowi, który złapał gumę.
Droga przez las do Świdnicy jest bardzo dobra, jedynie początek na wysokości skansenu, za stadniną koni jest kiepskiej jakości, piaszczysta, ale to kilkaset metrów. Potem do Świdnicy jest świetny twardy szuter.

W niedzielę rano, zanim wróciliśmy do Zielonej Góry, zajechaliśmy za Świdnicę i to całkiem spory kawałek za wsią. Brukowana droga skręca w las i tam po kilkuset metrach natrafić można na jeden z dwóch charakterystycznych obiektów w tej okolicy. Ten obiekt typu schron ma dziki charakter i jest nieużytkowany. Pamiętam, że wiele lat temu nawet można było wejść do środka, obecnie wejście jest zamurowane. Drugi, bliźniaczy obiekt położony jest kilkaset metrów dalej i jest zagospodarowany przez Gminny Ośrodek Sportu i Rekreacji. Jest tam między innymi ściana wspinaczkowa.

Oba schrony wybudowano w 1938 roku. Nie do końca wyjaśniono ich przeznaczenie. Mogły być powiązane z kompleksem fabryki zbrojeniowej DAG w Krzystkowicach. W czasie II Wojny Światowej mieściło się tu radio wojskowe. Po wojnie również czasowo wykorzystywano te obiekty.

Ich parametry techniczne także robią wrażenie. Dwadzieścia metrów średnicy, wysokość piętnaście metrów, grubość murów nawet 1,8 m, a w części szczytowej ponad 2 m. Schron podzielony jest na pięć kondygnacji. Ten, który odwiedzamy w lesie ma dach płaski, przystosowany do maskowania zielenią. Drugi obiekt, ma dach stożkowy, który na szczycie maskowano sianem. Z wysokości miał wyglądać jak gigantyczny stóg siana. Z dzieciństwa pamiętam opowieści, jakoby oba bunkry były połączone podziemnym tunelem.

Obeszliśmy schron dookoła, obserwując przy okazji śpiącą sowę. Obejrzeliśmy bunkier z zewnątrz na ile się dało. Przez otwór wentylacyjny można zajrzeć do środka. Widać niewiele, a z głębi bije zimna wilgoć i stęchlizna.

Wróciliśmy do Świdnicy tą samą drogą i wstąpiliśmy jeszcze do muzeum archeologicznego. Mieści się ono w zabytkowym dworze z poł. XIX w. Obejrzeliśmy zbiory, a także ekspozycje na zewnątrz.

zabytkowy dwór – siedziba muzeum archeologicznego w Świdnicy

zabytkowy dwór – siedziba muzeum archeologicznego w Świdnicy

Początkowo wracaliśmy tą samą drogą przez co wczoraj. Tak było do rozstaju dróg. Wtedy skręciliśmy w lewo w stronę Wilkanowa. Do drogi krajowej nr 27 było ostro pod górę. To takie nasze wprawianie się do zbliżającej się wyprawy, która już za niewiele ponad miesiąc. Trudny jest ten podjazd, mimo początkowych problemów Wojtek się zaparł i niemal udało mu się dojechać do miejsca postojowego bez przerwy. Myślę, że to przełomowy wyjazd pod tym względem.

Dalsza droga bez przygód i przez Wilkanowo, a dalej „glinianki” wróciliśmy do domu.