Moja rowerowa „dziesiątka” podróżnika

Od dawna chodziło mi głowie, aby wypisać swoją listę rowerowego podróżnika. Tego, co jest dla mnie najważniejsze. Tak stworzyłem moją rowerową dziesiątkę, zbiór czasem bardzo osobistych myśli.

 

PIERWSZE;
ciekawość

Jestem ciekawski. Interesuje mnie wszystko, co jest warte i godne uwagi i trudno mi zaspokoić tego ducha. Muszę oglądać, dotknąć jakiegoś miejsca, wsłuchiwać się w to, co ma do powiedzenia przeszłość i próbować ją zrozumieć. Historia rozbudza moją wyobraźnię i obojętnie co to jest; ruiny zamku, młyna, stary kościół, bądź kamień w lesie. Mogę zboczyć z głównej drogi i przedzierać się do jakiegoś miejsca, a z obranego celu trudno mnie zawrócić.

Lubię jeździć po coś. Nie lubię robić dystansów dla nie wiadomo jakich kilometrów. Lubię odwiedzać miejsca istotne i ważne, bo czuję, że to mnie wzbogaca.

Chciałbym poznać swój kraj jak najdokładniej, bo Polska ma miejsca absolutnie wyjątkowe w skali całego świata. I to nie tylko te z pierwszych stron kolorowych przewodników, ale także to, co jest tuż obok, czasem to coś ukrytego i zapomnianego, co chcę odnaleźć sam. Zawsze szukam jakiegoś nowego celu. Odwiedzam miejsca ważne. Nie dlatego, że tak mówi przewodnik, ale po to, żeby doświadczyć, żeby doznać takiego specyficznego uczucia, które przekłada się na emocje. Wiele takich miejsc już odwiedziłem, długo bym wymieniał. Niejedno jeszcze przede mną. 

Jestem po prostu ciekawski.

ciekawość

DRUGIE;
przyroda

W przyrodzie widzę najlepszą możliwą odpowiedź. Nie będziemy istnieć bez przyrody. Może i banał, ale ona wzbudza mój podziw chyba większy niż pamiątki z przeszłości. Od samego początku, nie wyobrażałem sobie wyjazdu bez kontaktu z przyrodą. Daje spokój myślom, niekiedy tak potrzebny.
Najbardziej ze wszystkiego fascynują mnie drzewa. Stałem pod „Bartkiem”, żywymi jeszcze dębami „Chrobry” i „Napoleon”, cisem w Henrykowie Lubańskim – najstarszym polskim drzewem i niezwykłą „sosną na szczudłach” koło Buska-Zdroju. Moje ulubione drogi, to zawsze te przez las, w alei drzew, albo wśród łąk. Mój ulubiony nocleg, to namiot, na skraju lasu nad brzegiem jeziora.
To wszystko w ciszy.

przyroda

TRZECIE;
aby się czegoś nauczyć

Od jakiegoś czasu moim mottem są słowa M. Twaina; „Należy podróżować, aby się czegoś nauczyć”. Nie bywałem jeszcze w jakiś egotycznych krajach, ale nawet podróżowanie po Polsce nauczyło mnie; że nie warto się nudzić, że czasami trudno jest przewieźć rower w pociągu, że za każdym kolejnym zakrętem drogi i każdym następnym pagórkiem może być coś ciekawego, że nie zawsze ślepy upór rodzi coś dobrego, że warto być otwartym na coś nowego, że na rozstajach, wybiorę tę najmniej uczęszczaną drogę, że pokazywanie świata dzieciom daje wielką satysfakcję, że ludzie, z którymi dzieli się drogę są potrzebni, że wspólna pasja może łączyć, niezależnie od osobistych poglądów.
Jestem jeszcze młody, może z czasem nauczę się więcej.

żeby się czegoś nauczyć

CZWARTE;
plan

Uwielbiam planowanie. Z mapą turystyczną, w starym stylu. Robię tak od samego początku. Zawsze zajmuje mi ono dużo czasu. Co chcę zobaczyć, którą drogą jechać. To nie w tym rzecz, że nie lubię jechać spontanicznie, ale opracowując pomysł mam poczucie, że nie przeoczę czegoś wartego uwagi. Lubię jeździć po coś.
Nie lubię wyjazdów organizowanych. Nie dlatego, że ktoś może zorganizować coś lepiej coś lepiej niż ja bym to zrobił, ale dlatego, że nie wszystko może ode mnie zależeć. Nie lubię być biernym uczestnikiem. Kiedy plan jest skończony, pozostaje już tylko wcielić go w życie. Lubię, kiedy ktoś na mnie polega.
I wściekam się, kiedy coś nie idzie po mojej myśli, choć już nie tak bardzo jak kiedyś.

plan

PIĄTE;
zachęcić, a nie zniechęcić

Tak właściwie, to ten punkt najbardziej odnosi się do dzieci.
Kiedyś błędnie myślałem, że kiedy pojawią się dzieci w moim życiu, skończy się rowerowa przygoda. Odkąd zostałem ojcem, nigdy nie jeździłem tyle, ile teraz. I powoli włączałem dzieci w swój rowerowy świat.
Teraz mogę realizować swoją potrzebę dzielenia się wrażeniami, zabrać w miejsca, w których już byłem, albo wspólnie odkrywać coś nowego.
Nie wolno tego robić na siłę, żeby ich przypadkiem nie zniechęcić, a zachęcić, pokazać, zainteresować, oderwać od zajmującej technologii, bo ciekawszy i więcej do przekazania ma prawdziwy świat, a nie ten nierealny, półprzewodnikowy, pikselowy.

zachęcić

SZÓSTE;
przygoda

Już sama jazda przez nieznane miejsca jest przygodą. Nocleg w namiocie, krowa na łące, niekończąca się droga przez las, rak spacerujący po dnie jeziora, buszowanie po ruinach starego młyna, szukanie żab w świetle latarki, burza, która dopada jak nie w lesie, to gdzieś pod Budapesztem, albo karkołomny rympał z przełęczy Fačkovské sedlo. Wszystko co odrywa od codzienności może być przygodą.
Trzeba tylko odczytać jej wezwanie, kiedy daje znak, zachęca. I wystarczy mi myśl; „chcę jechać”. Ale nie lubi leniwych. Wtedy może się odwrócić i więcej się nie pokazać.
Cieszę się, że wiele lat temu odpowiedziałem na jej wezwanie. Dzięki temu trwa do tej pory.

przygoda

SIÓDME;
ludzie i relacje

Przez wiele lat wspólnego jeżdżenia, miałem za towarzyszy całkiem sporą grupę ludzi.

Niektórzy z nich, chcieli potem jechać jeszcze raz i więcej, a przecież w drodze bywa różnie. Ze mną też bywa różnie. Chcesz kogoś dobrze poznać? Zabierz go ze sobą w podróż. To nieustanna praca, by zawsze zachować pogodę ducha, ale wiem, że uśmiech i życzliwość kruszą wiele barier.
Lubię też jeździć samotnie. Nie kryję tego. I chociaż dialog z sobą samym może być odkrywczy, to nic nie zastąpi tych rozmów w czasie jazdy, posiłków podczas postojów, czy wieczornych dyskusji, gdy można wspólnie dzielić się wrażeniami minionego dnia, albo czymkolwiek innym. Chyba ważniejsze jest to z kim, a nie gdzie. O wielu z tych ludzi mówię Przyjaciele.

A przecież są także ludzie napotkani po drodze, na chwilę, którzy zostawili w moim życiu ślad, może nawet o tym nie wiedząc.

To są także ludzie, których nie znam osobiście, ale z którymi zetknęła mnie wspólna pasja.

I pytanie miejscowych ludzi o drogę, to świetna okazja do rozmów.

ludzie

ÓSME
radość ze wspólnej drogi i czasu;

Żeby dojechać na miejsce, czasem trzeba się trochę namęczyć. Wszystko co potem, jest nagrodą. Dla mnie, sama droga mogłaby się nie kończyć. Dany czas jest ograniczony, a wspólne przeżywanie drogi jest ważniejsze niż wszystkie kolejne odwiedzone miejsca. Cel jest istotny, ale nie powinien przesłaniać przeżywania drogi. Tego też się nauczyłem.
Był taki moment, kiedy, obejrzałem się za siebie i patrzyłem na ludzi, którzy jechali za mną. I miałem wrażenie, że mój rower przestał dotykać ziemi.

droga

DZIEWIĄTE;
zostawić powód, by jeszcze wrócić

Gdzieś tam w Bieszczadach, na stoku Smerka, czeka nas coś, co zostawiliśmy dawno temu. Obiecaliśmy sobie, że się kiedyś tu spotkamy, ale to tylko jeden z powodów, żeby wrócić tam, czy gdziekolwiek indziej.

Jest kilka miejsc, do których wracam kiedy tylko mogę, są takie, do których chcę jeszcze raz. Są takie, które bym chciał odwiedzić, bo nie udało mi się ich odnaleźć. Zawsze można znaleźć powód, żeby wrócić.
Jestem po prostu ciekawski.

powód


DZIESIĄTE;

rower

Rower towarzyszył mi od dziecka. Szczególnie lubiłem samotne trasy w nieznane jeszcze miejsca; do lasu, czy między polami. Gdzie jeszcze nigdy nie byłem. Kiedy po raz pierwszy wyjechaliśmy na taką długą wyprawę rowerową, nie miałem pojęcia, że tak mnie to pochłonie.
Od tamtej pory nie znam lepszego sposobu na poznawanie świata. Od tamtej pory niewiele miałem innych wakacji.
I chcę tak kręcić, dopóki starczy sił.

Rowerem można dojechać prawie wszędzie.
Rower można wciągnąć prawie wszędzie.
Rower nie robi hałasu.
Rowerem można poczuć lepiej.
Rower z sakwami wygląda wspaniale.

197